niedziela, 31 stycznia 2016

[cykl: Muzyczne propozycje]

Postanowiłam, że jeżeli nie będę miała nic nowego napisanego, a nie będę miała zamiaru zostawiać tylu dni bez postów, będę wstawiała własne propozycje muzyczne dla Was. Może będą to utwory dobrze Wam znane, ale może znajdą się i takie, o których jeszcze nie mieliście okazji usłyszeć. Mam nadzieję jednak, że przypadną one do gustu i może odkryjecie je na nowo.
~ ~ ~
Dzisiejsza propozycja:

Wykonawca/zespół: Budka Suflera
Tytuł: Jest taki samotny dom


Znowu szary, pusty dom,
Gdzie schroniłem się
I najmilsza z wszystkich, z wszystkich mi
Na witraża szkle.
Znowu w drogę, w drogę trzeba iść,
W życie się zanurzać,
Chociaż w ręce jeszcze tkwi
Lekko zwiędła róża...

piątek, 29 stycznia 2016

#10 Przerywnik; [Niezapominajki]

Kroczyli
Maszerując na śmierć
Każdy trzymał broń w ręku
Z oczu kapały im łzy


Widzieli
Złowieszcze pociski
Jak ludzie padali
Sami czekając na cios


Walczyli
O swą godność
O swój byt
Za brata umierał brat


Stoczyli
Ostatnią swą bitwę
Nigdy nie powrócą
Do domów i rodzin swych


Umierali
Jeden przy drugim
Lecz każdy samotny
Śmierć znowu zwycięży


Pogrzebani
W osobnych mogiłach
Z wyrytym nazwiskiem
Niezapominajką u głów
29.01.2016
~ ~ ~
Przypomniał mi się dzisiaj jeden, bardzo znany poeta, pieśniarz, który zmarł kilka lat temu. Słuchając jego utworów zawsze nachodzi mnie nostalgiczny nastrój, wsłuchuję się w słowa rozbrzmiewające z głośników i w głowie "widzę" to wszystko, o czym śpiewa. Teraz bardzo rzadko można natrafić na tak utalentowanych artystów.
Tym, którego znam od dzieciństwa, jest Jacek Kaczmarski.


środa, 27 stycznia 2016

"Mleko się rozlało"

Poznaliśmy się przypadkiem. W szkole, w klasie, przelotnie. Nic między nami nie było; bałam się Ciebie po części, a po części uważałam, że jesteś nieco dziwną osobą. Zawsze i wszędzie Cię pełno, uśmiech na twarzy i w każdym momencie z czymś do powiedzenia.
Byłeś tak otwarty na świat.
Pamiętam, że się wygłupiałeś. Za każdym razem, czochrałeś włosy, zagadywałeś nauczycieli. Niektórych to wkurzało, innych bawiło. Ja byłam gdzieś pomiędzy. Nie miałam o Tobie złego zdania. Prócz tego, że nieszczególnie dogadywałam się z chłopakami, nie byłeś złą osobą.
A potem, po pół roku, przeniosłeś się na inny profil i kontakt jeszcze bardziej zmalał.
Widywaliśmy się przelotnie na korytarzu, ja szłam na lekcje z klasą, Ty siedziałeś i czekałeś na swoją godzinę. Nie rozmawialiśmy zbyt wiele razy; tutaj jakieś przybicie „piątki”, tu chwila rozmowy, głównie w temacie nadchodzącej lekcji. Czasami wspominałeś o swojej dziewczynie. Byłeś tak szczęśliwy mówiąc o niej, że cieszyłam się z Twojego szczęścia – jak to u mnie bywa, wieczna dusza empatyczna.
A potem nadeszła ostatnia klasa.
Niby nic się nie zmieniło. Ale częściej Cię widywałam, chwilami rozmawialiśmy. Jak szkolni znajomi. Któregoś dnia miałam czekać na kolegę dwie godziny. Spontanicznie zapytałeś, czy gdzieś się przejdziemy. Mój instynkt obronny podpowiadał „odmów, to chłopak, a Ty się ich boisz!”. Byłam bliska posłuchania tego głosu. Coś jednak pchnęło mnie i zgodziłam się. Poszliśmy na spacer w niedalekie miejsce; podsadziłeś mnie na murek mimo moich protestów pomieszanych ze śmiechem i okrzykami „Jesteś wariatem!”. Rozmawialiśmy cały czas. Poznałam Cię. Okazało się, że nie jesteś taką osobą, na jaką wyglądasz. Nie jesteś zawsze tak radosny, cierpisz bardzo często. Słuchałam Cię uważnie, nie mogąc uwierzyć, że przez tak długi czas źle Cię oceniałam. Wróciliśmy pod szkołę, zgarnęliśmy kolegę. Odprowadziłeś nas na przystanek, a potem wskoczyłeś na rower i pojechałeś do dziewczyny.
Mijały dni, a my się zaprzyjaźniliśmy.
To była bardzo przyjemna relacja. Gadaliśmy trochę, każde z nas miało swoje życie, swoje drugie połówki, opowiadaliśmy sobie co nieco. Jak była możliwość to w takich „przerwach” na czekanie kogoś chodziliśmy i także gadaliśmy. Byłeś pierwszym chłopakiem, z którym tak dobrze mi się rozmawiało. To było coś zupełnie dla mnie nowego.
A potem pojechaliśmy na wycieczkę.
Na koncert do miejscowości oddalonej kawałek od miasta. Mieliśmy jechać we trójkę, lecz pokłóciłeś się o coś z dziewczyną. Byłam zbyt nieśmiała by pytać o co poszło. Pojechaliśmy we dwójkę kilka godzin wcześniej. Posiedzieliśmy na rynku, posłuchaliśmy jakiś występów, a potem poszliśmy się przejść. Wymyślaliśmy, że można się po zakończeniu szkoły wybrać na jakiś rajd, połazić. Bawiliśmy się świetnie przed koncertem, jak i na nim. I wtedy pojawiło się coś nowego. Coś, co nie powinno zaistnieć w żadnym z nas. I nie powiedzieliśmy o tym sobie przez całą drogę powrotną do miasta; ja byłam w złym humorze przez pewną sytuację, Ty siedziałeś obok i użyczałeś swojego ramienia dla mojej głowy. Po wyjściu z autobusu szliśmy chwilę w ciszy, którą przerwałeś. Do tej pory pamiętam każde słowo z tego króciutkiego dialogu między nami, gdy szedłeś obok mnie, a ja dreptałam ze wzrokiem wbitym w chodnik:

- Boję się.
- Czego się boisz?
- Bo zaczynam przy Tobie czuć motyle w brzuchu.
Nastała chwila ciszy.
- No… to faktycznie powinieneś się bać.
Znów zapadło milczenie między nami. Szliśmy w pewnej odległości od siebie. Nie widziałam Twojej twarzy, ale wydawało mi się, że się na mnie patrzysz.
I nagle wyskoczyłeś z pytaniem, którego się nie spodziewałam.
- Czy chcesz mnie pocałować?
Strach wypełnił każdą komórkę mojego ciała, zakazane pragnienie mieszało się z nim i starało wyprzeć. Nie spojrzałam nawet na Ciebie, szłam dalej, zastanawiając się nad odpowiedzią. Mogłabym skłamać i nic by się nie stało, po prostu byśmy o wszystkim zapomnieli. Ale to nie byłabym ja.
- Tak.

Mleko się rozlało.

Z początku nic się między nami nie zmieniło. Nie było schadzek, nie było potajemnych spotkać. Była przyjaźń, a tamten pocałunek tłumaczyliśmy chwilą, że to przez Twoją kłótnię z dziewczyną i moją z rodzicielką. Ale jednak, po mniej więcej tygodniu, powtórzyliśmy to. Do tej pory staraliśmy się tego ryzyka unikać, choć było wiele sytuacji, kuszących chwilą. Ale nie mogło to trwać wiecznie. Nasze drugie połówki nie wiedziały. Zresztą – czy między nami a nimi jeszcze coś było? Nasze związki się kruszyły, łamały. Ja nie miałam odwagi tego zakończyć od jakiegoś czasu, Ty tak samo. Daliśmy 
sobie nawzajem tą odwagę, choć było ciężko. Wspieraliśmy się.

Mleko się rozlało.

I teraz jesteśmy już kolejny miesiąc ze sobą. Bywa ciężko. Potrafimy się pokłócić o błahostkę. Nie odzywać się do siebie i „fochać”. Ale nie trwa to wiecznie, bo nie możemy tak. Zaraz któreś przychodzi i przytula się do drugiej osoby. I tłumaczymy sobie wszystko. I znów jest cudownie.
I chociaż wydarzenia tamtego wieczoru nie powinny mieć miejsca, to jednak dzięki nim teraz jesteśmy szczęśliwi. I obyśmy byli dalej.


Skoro mleko się rozlało – niech płynie dalej.

28.01.2016

wtorek, 26 stycznia 2016

#9 Przerywnik; "Tik Tak"

Tik tak
Mija czas
Jeden dzień
Rok czy dwa 
Tik tak
Zegar zgasł
Czas zatrzymał
W ciszy nas 
Tik tak
Trwamy tu
W blasku świecy
W świecie snów 
Tak tik
Upadamy
Ponad nami
Grają marsz 
Tak tik
Oto ja
Nim się zjawisz
Zniknie czas 
Tak tik
Płynie czas
Jesteś Ty
Umieram ja






(17.12.2015)
~ ~ ~


sobota, 23 stycznia 2016

[cykl: Przemyślenia]

Jest kilkanaście minut po północy. Nie śpię, nie zamierzam nawet iść spać. Nie czuję takiej potrzeby. Zastanawia mnie natomiast jedna rzecz.
Dlaczego ludzie chcą popełnić samobójstwo?
Jeżeli teraz przemknęła Wam myśl "co ona zamierza?" lub coś w ten deseń (chociaż wątpię) uspokoję: nie mam takich zamiarów. Jednakże znam kilka osób, bardzo mi bliskich, którzy próbowali to zrobić. Czasami niejednokrotnie. I każde z nich ma swoje własne powody.
Osoby A i B są niemal identyczne, cierpią na depresję i stany lękowe.
Osoba A bardzo często doznawała zawodu ze strony ludzi. Próbowała się zabić na chyba wszystkie możliwe sposoby: podduszanie, cięcie, podpalanie, przedawkowanie i wiele innych. Dobrze wie, że to głupota, ale w tamtych momentach nie wierzyła, że cokolwiek może się zmienić. Zmieniło się. Teraz rzadko zdarza jej się tak załamywać. Chociaż ma cięższe dni - walczy. Nie poddaje się.
Natomiast osoba B nie podjęła próby samobójczej, choć była ledwie o włos. Zabrakło odwagi, by przyłożyć dłoń z tabletkami do ust. Miała też możliwość zrzucenia się ze skał, wjechania pod coś rowerem. Jednak za każdym razem brakowało tej odwagi, by coś zrobić. Problemy są podobne do tej pierwszej osoby, jednak między tą dwójką są różnice: osoba A jest mniej otwarta, ale miała więcej odwagi, by próbować się zabić; osoba B jest bardzo otwarta, jednak w kluczowym momencie tej odwagi jej brakło. Niby dwie takie same postacie, ale różnią się charakterem. Historią.
Osoba C ma problemy w swoim środowisku, z rodziną i przyjaciółmi. Nie jest akceptowana wśród nich, uważa, że nie ma po co żyć. Dwa dni temu próbowała ponownie się zabić, na szczęście jej się nie udało. Nie mamy większego kontaktu, ale dowiedziałam się o tym, gdy do mnie napisała ze słowami "Chyba umieram". Na odległość nie można wiele zdziałać, to racja. Można radzić, podtrzymywać, nie pozwalać "odpłynąć". I czekać.

Każda z tych osób ma swoją własną historię. Na ich podstawie można wywnioskować, że osoby chcące się zabić tak naprawdę są osobami najbardziej samotnymi. Krzyczą w głębi siebie, pragnąc, by ktoś ich usłyszał, ale bojąc się krzyknąć głośniej. Pragną pomocy, ale sami o to nie poproszą. Będą się jej wypierać i swoimi słowami lub czynami będą ranić najbliższe im osoby. Przy próbach pomocy będą nastawieni sceptycznie, będą to lekceważyć. Ale jeśli... Jeśli wystarczająco mocno ich przekonamy, będziemy się starać i walczyć o nich - nie straszne będą nasze własne rany. Jeżeli zobaczymy choć najmniejszy sukces w naszej walce - będziemy bliżej sukcesu, niż dalej.

Proszę Was, moi drodzy, o przysługę. Nie rzucajcie słów byle jak. Nie wiecie, co druga osoba przeżywa i jak Wasze słowa na nią wpłyną. Może to być dla Was nic, a dla niej zawali się świat. Obserwujcie ludzi. Dzięki temu nauczycie się znajdować osoby, które cierpią. Spróbujcie im pomóc, bo nie wiecie, czy jeszcze się spotkacie.

Dobrej nocy, Misie.

czwartek, 21 stycznia 2016

#8 Przerywnik; "Bez Ciebie"

 Bez Ciebie jestem jak cień
Niematerialna
Istnieję, lecz gdzieś obok
Samotna
Widzą mnie tylko wtedy, gdy padnie na mnie światło
Twoje światło
Kiedy indziej dołączam się do innych cieni, większych i silniejszych
A ja znikam
Dlatego tak bardzo chcę Cię mieć zawsze przy sobie
Bo wtedy czuję, że żyję.
(16.12.2015)
~ ~ ~ 
Wiersz stworzony przy utworze "Smoke and Mirrors" zespołu Poets Of The Fall.
"Who died and made us stars With our intellectual gambits Our millionaire flair and our antics We’re like mirrors seen through smoke"


poniedziałek, 18 stycznia 2016

#7 Przerywnik; "Istnienie"

Istniejemy
Lecz dla kogo?
Dla tych wszystkich, co za nami,
Czy dla ludzi, co przed nami
Idą, błądzą, tak bez końca
Cóż nam po nich?
Co im po nas?
Prą już naprzód, cel swój mają
A co z nami?
Nas zostawią
Samych sobie na tych drogach
Wybierzemy, co nas spotka
Lecz do końca już nie wiemy
Nasz krzyk głośny, czy też niemy
Tak rozbrzmiewa echem w lesie
Nie dotrzemy
Zmów pacierze

(04.01.2016)
~ ~ ~ 

Wybaczcie, za tą chwilę przerwy. Jednak zaczęły się teraz dla mnie ferie, które mimo wszystko spędzam roboczo. Zajęcia przed maturą, korki i spotkania z uwielbianą osobą (która miała wczoraj właśnie urodziny) także zajmują czas. Postaram się jednak wrzucać pisajstwo w miarę regularnie. 

sobota, 16 stycznia 2016

#6 Przerywnik; [Być jak ptak]

Gdy zaczynamy żyć
Jesteśmy jak pisklęta
Bezbronni
Nie wiemy co się dzieje wokół nas
Przetrwają tylko najsilniejsi
Inni zginą
Z czasem rosną nam pióra
Zaczynamy myśleć i wzmaga się w nas pragnienie
O locie
A gdy już zaczynamy lecieć – jesteśmy szczęśliwi
Widzimy wiele możliwości przed nami, czujemy się wolni
Ale
Zapominamy, że wiele lotów
Kończy się
Upadkiem.


6 grudnia 2015 r.
~ ~ ~

piątek, 15 stycznia 2016

#5 Przerywnik; "A ja"

Żyję marzeniami wokół siebie
Głowę mam ciągle w chmurach
trudno mi znaleźć się w dzisiejszym świecie
Wolę zanurzać się w sny 
W moich myślach wiele barw
Nie zwykłam myśleć na szaro
Wolę przebywać w słońca promieniach
Z tobą pośród traw 
I chociaż nie jestem trochę mądra
Często się gubię w słowach
To zawsze staram się być przy Tobie
Zobaczymy dziś gwiazd deszcz
18 grudnia 2015 r. 


~ ~ ~ 
Dzisiaj pomyślałam, że wstawię coś nieco bardziej pozytywnego. Może dlatego, że dzisiejszy dzień zaczął się dobrze, a wraz z upływem czasu ten dobry nastrój stopniowo przygasał, by jednak na sam koniec powrócić i dać maleńki promyk Słońca.

środa, 13 stycznia 2016

#4 Przerywnik; [Kiedy to było]

Kiedy to było
Nie wiem
Lecz widziałem Cię wtedy
Umarłą 
Podszedłem bliżej
Dotknąłem Twej dłoni
Poczułem jej chłód
Pod palcami 
Za życia Twe usta
Zawsze były czerwone
Niczym krew gęsta
Jak ta, co sączy się pod Tobą 
Ciało miałaś piękne
Włosy kruczoczarne
Dla widoku kocich oczu
Człek w otchłań by skoczył 
Lecz teraz to koniec
Wszystkich opuściłaś
Dwie długie rany
Na rękach zaznaczyłaś
~ ~ ~ 
 


poniedziałek, 11 stycznia 2016

#3 Przerywnik; ***

Niestety, ludzie często słyszą to, co chcą usłyszeć, widzą to, co chcą zobaczyć, wierzą w coś, czego nie ma.
A gdy powinni otworzyć swe oczy na świat - zamykają je ze strachu.

niedziela, 10 stycznia 2016

"Walka"

Ciemność.
Otaczała mnie ze wszystkich stron, nie pozwalając uciec. Była coraz bliżej, gęstniała, formowała się w kształty nieprzypominające nic normalnego. Niczym groźne zwierzę czaiła się, aby zadać ostateczny cios.
Nie mogłam uciec.
Trzymała mnie w swoich objęciach, czułam jej zimny dotyk na swojej skórze. Krążyła wokół mnie, owijała nogi, ręce, delikatnie szarpała za włosy. Kusiła swoim niepoznanym wnętrzem, głębią otchłani czającej się w niej. Szeptała do ucha słowa ciche i słodkie niczym miód. Wabiła jak rosiczka niczego nieświadomego owada.
Rozległo się pukanie do drzwi.
Ciemność momentalnie się rozpłynęła, pozwalając dojrzeć miejsce wokół siebie. Pokój. O szarych ścianach i szarym suficie. Bez mebli, bez okien. Z jedną parą białych drzwi. Pukanie powtórzyło się, drgnęła klamka. Podeszłam nieco bliżej drzwi, lecz po paru krokach zatrzymałam się. Zza nich czułam coś złego. Coś, co chciało mnie stąd zabrać. A tam, dokąd miałabym się udać, było niebezpiecznie, nie zaznałabym tam szczęścia. Klamka ponownie drgnęła. Rzuciłam się do drzwi i oparłam o nie, nie pozwalając się otworzyć. Czułam, jak z drugiej strony ktoś coś mówi, szepce. Naparł na drzwi. Krzyknęłam, mocniej je przytrzymując. Ciemność ponownie skłębiła się dookoła mnie, liżąc moje nagie stopy i sunąc w górę po ciele. Zadrżałam, ale nie bałam się jej. Teraz mi pomagała, dawała siłę. Poczułam, że daje mi coś do dłoni. Spojrzałam na nią i otworzyłam ją. Kluczyk. Mały, srebrny kluczyk. Do tych drzwi. Powoli wsunęłam go w zamek i przekręciłam, aż mechanizm zaskoczył.
Na zewnątrz nastała cisza.
Odsunęłam się od drzwi na krok. Ciemność już mnie nie przerażała. Była mi pomocna, więc nie mogła być zła. Pozwoliłam się nią otulić, schować w niej i pozwolić jej na poznawanie mego ciała. Skierowała moją uwagę na drugą stronę pokoju. Tam były drugie drzwi, otwarte. Za nimi była wydeptana w polu ścieżka. Świeciło słońce, słyszałam radosne śmiechy ludzi. Uśmiechnęłam się. Bez jakiejkolwiek zachęty poszłam w tamtą stronę. Wyszłam za próg i wzięłam głęboki wdech powietrza.
Poczułam zapach dymu.
Zakrztusiłam się, wytarłam oczy, które zaczęły mi łzawić. Ponownie rozejrzałam się wokoło, ale nic nie przypominało tego, co było tu wcześniej. Pola były spalone, na niebie kłębiły się ciemne chmury. Z daleka widać było płomienie, krzyki ludzi były pełne przerażenia, niektórzy leżeli na ziemi i nie ruszali się. Chciałam się cofnąć, ale ciemność zacisnęła się mocniej na moim ciele. Krzyknęłam z bólu, szarpiąc się rozpaczliwie. Wpijała swoje ostre zęby w mój bark, ostrymi pazurami orała skórę na piersiach i brzuchu. Spojrzałam za siebie, chcąc wrócić do pokoju, ale drzwi właśnie się zamykały. Choć byłam blisko nie miałam szans się do nich dostać, macki ciemności trzymały mnie stalowym uchwytem. Zanim pokój się zamknął zobaczyłam, jak białe drzwi zostają wyważone. Do środka wpadł wysoki mężczyzna, odziany w biały płaszcz. Pochwycił moje spojrzenie, na jego twarzy odmalował się smutek. Gdy drzwi się zamykały, usłyszałam jeszcze jego głos.
- Straciliśmy ją.
Potem nastała cisza, a wraz z nią wszystko zniknęło.
Nawet ja.
~ ~ ~ 

sobota, 9 stycznia 2016

#2 Przerywnik; [Widziałem ogień]

Widziałem ogień
Niszczył wszystko i wszystkich
Widziałem płomienie
Które stworzył Szatan
Widziałem pożar
Trawił las wokoło
I ujrzałem Ciebie
Jak zmieniałaś się w popiół
~ ~ ~


piątek, 8 stycznia 2016

#1 Przerywnik; "Wierność"

„Wierność" 
Miałem marzenie ostatniej nocy
Gdy gwiazdy świeciły nad nami
Miałem to jedno, ciche pragnienie
Byś była tu... 
Czułem Cię obok w każdej podróży
Słyszałem Twój krok tuż za mną
Na skórze czułem Twój ciepły szept
Lecz Ciebie tam nie było... 
Poszedłem drogą wśród kamieni
Ścieżką dzielącą dwa światy
I zawitałem wprost pod bramy raju
Nie było Cię tu wcale... 
Spojrzałem więc w dół, na pustkę poniżej
I serce zabiło mi mocniej
Bo w dali ujrzałem nikły blask
Ciebie pośród wzgórz... 
Krzyknąłem radośnie i zbiegłem tam
Nie bacząc na krzyki aniołów
Dopadłem Ciebie i wpadłem w ramiona
Wtedy rozpadłaś się w pył... 
I stoję tu teraz, samotny pies
Co wierność swą przyrzekał
Że służyć będzie aż po śmierć
Służby nadszedł kres.
~ ~ ~

Jeden z utworów, który powstał w 2015 roku. Jak zdecydowana większość moich tworów, ma nastrój bardziej melancholijny i smutny. Nie posiada konkretnej historii, przy której inspiracji byłby napisany.

czwartek, 7 stycznia 2016

Słowem wstępu~

Witam!

Nie jest to mój pierwszy blog, jednak to całkiem nowe "dziecko", gdyż typowo pisarskiego jeszcze nie miałam.
Co tu będzie zamieszczane?
Dokładnie nie wiem. Jeżeli zacznę pisać coś regularniej, coś dłuższego - na pewno się tutaj to pojawi. A w międzyczasie zapewne będą pojawiać się "Przerywniki" - krótkie utwory czy też wiersze. Będzie tu też zapewne nieco chaosu, ale nie bójcie się - wszystko będzie dobrze.
© Halucynowaa | WS | X X X