sobota, 23 stycznia 2016

[cykl: Przemyślenia]

Jest kilkanaście minut po północy. Nie śpię, nie zamierzam nawet iść spać. Nie czuję takiej potrzeby. Zastanawia mnie natomiast jedna rzecz.
Dlaczego ludzie chcą popełnić samobójstwo?
Jeżeli teraz przemknęła Wam myśl "co ona zamierza?" lub coś w ten deseń (chociaż wątpię) uspokoję: nie mam takich zamiarów. Jednakże znam kilka osób, bardzo mi bliskich, którzy próbowali to zrobić. Czasami niejednokrotnie. I każde z nich ma swoje własne powody.
Osoby A i B są niemal identyczne, cierpią na depresję i stany lękowe.
Osoba A bardzo często doznawała zawodu ze strony ludzi. Próbowała się zabić na chyba wszystkie możliwe sposoby: podduszanie, cięcie, podpalanie, przedawkowanie i wiele innych. Dobrze wie, że to głupota, ale w tamtych momentach nie wierzyła, że cokolwiek może się zmienić. Zmieniło się. Teraz rzadko zdarza jej się tak załamywać. Chociaż ma cięższe dni - walczy. Nie poddaje się.
Natomiast osoba B nie podjęła próby samobójczej, choć była ledwie o włos. Zabrakło odwagi, by przyłożyć dłoń z tabletkami do ust. Miała też możliwość zrzucenia się ze skał, wjechania pod coś rowerem. Jednak za każdym razem brakowało tej odwagi, by coś zrobić. Problemy są podobne do tej pierwszej osoby, jednak między tą dwójką są różnice: osoba A jest mniej otwarta, ale miała więcej odwagi, by próbować się zabić; osoba B jest bardzo otwarta, jednak w kluczowym momencie tej odwagi jej brakło. Niby dwie takie same postacie, ale różnią się charakterem. Historią.
Osoba C ma problemy w swoim środowisku, z rodziną i przyjaciółmi. Nie jest akceptowana wśród nich, uważa, że nie ma po co żyć. Dwa dni temu próbowała ponownie się zabić, na szczęście jej się nie udało. Nie mamy większego kontaktu, ale dowiedziałam się o tym, gdy do mnie napisała ze słowami "Chyba umieram". Na odległość nie można wiele zdziałać, to racja. Można radzić, podtrzymywać, nie pozwalać "odpłynąć". I czekać.

Każda z tych osób ma swoją własną historię. Na ich podstawie można wywnioskować, że osoby chcące się zabić tak naprawdę są osobami najbardziej samotnymi. Krzyczą w głębi siebie, pragnąc, by ktoś ich usłyszał, ale bojąc się krzyknąć głośniej. Pragną pomocy, ale sami o to nie poproszą. Będą się jej wypierać i swoimi słowami lub czynami będą ranić najbliższe im osoby. Przy próbach pomocy będą nastawieni sceptycznie, będą to lekceważyć. Ale jeśli... Jeśli wystarczająco mocno ich przekonamy, będziemy się starać i walczyć o nich - nie straszne będą nasze własne rany. Jeżeli zobaczymy choć najmniejszy sukces w naszej walce - będziemy bliżej sukcesu, niż dalej.

Proszę Was, moi drodzy, o przysługę. Nie rzucajcie słów byle jak. Nie wiecie, co druga osoba przeżywa i jak Wasze słowa na nią wpłyną. Może to być dla Was nic, a dla niej zawali się świat. Obserwujcie ludzi. Dzięki temu nauczycie się znajdować osoby, które cierpią. Spróbujcie im pomóc, bo nie wiecie, czy jeszcze się spotkacie.

Dobrej nocy, Misie.

1 komentarz

  1. Słowa ranią najbardziej. Zwłaszcza, gdy człowiek, będący na krawędzi, pragnie szukać pomocy a znajduje tylko odrzucenie. To jest najgorsze. Potem już nawet nie próbują, czując na co będzie to skazane. Przecież to nie jest tak, że oni jej nie szukają. Krzyczą, po prostu inni nie potrafią tego usłyszeć. A może nie chcą? Różne myśli chodzą człowiekowi nocą po głowie. Czasem wystarczy tylko jeden krok i wszystko się kończy.

    OdpowiedzUsuń

© Halucynowaa | WS | X X X